poniedziałek, 28 listopada 2011

Jej mężczyźni - Małgorzata Napierajowa

Autor - Małgorzata Napierajowa
Wydawnictwo - Novae Res
Czas wydania -2011r
Moja ocena - 5/6
 
Życie potrafi nas doszczętnie zaskoczyć. Niespodziewanie mają miejsce wydarzenia, o których nawet nie byliśmy w stanie kiedykolwiek pomyśleć. Raz są to dobre chwile, a innym razem tragicznie. Takie, które pozostawiają uraz w naszej psychice do końca życia.   

Główna bohaterka książki jest kobieta, u której od małego pierwszy plan zajmowali mężczyźni. Po śmierci matki wychowywał ją ojciec z wujem. Później tragiczna historia tej drobnej dziewczynki nie do końca odmieniła jej życie, tak jakbyśmy się mogli tego spodziewać.  Została brutalnie zgwałcona przez przyjaciela. Ciężkie chwile związane z tamtym wydarzeniem odznaczyły się na jej psychice, jednak udało jej się zbudować normalną rodzinę. Niestety do czasu. Po pięknych chwilach nadeszły i te złe – śmierć męża. Wtedy niespodziewanie Marysia postanowiła odmienić swoje życie, nowa pracy, która otwiera jej następny nowy rozdział w życiu, oczywiście również związany z mężczyznami.

Marysia to bohaterka z której każda kobieta powinna brać przykład. Przeżyła w życiu naprawdę wiele, lecz mimo wszystko nie załamała się. To jest dość zadziwiające, gdyż powoli poznając jej historię byłam zadziwiona tym, że jest tak silną osobą. Od początku do końca nie rozstrzeliwała przykrych zdarzeń, ale żyła dalej, starała się. W każdej sytuacji odnajdywała sens pt”Mam dla kogo to robić” Najpierw był to ojciec z wujem, następnie mąż no i synowie. Pokazała tym samym, że zawsze mamy dla kogo żyć.  
  
Długo mogłabym pisać o poszczególnych etapach w życiu Marysi, lecz to nie o to tu chodzi abym zdradzała wam całą książkę. Niektóre momenty były dość niespotykane zważywszy na to, że to książka oparta na historii z życia wziętej. Choć to też może udowodnić, że nawet zwykłemu człowiekowi w codziennej rzeczywistości mogą objawić się cuda. Tutaj znów wracamy do wiary, gdyż, jeśli chcemy żeby coś się wydarzyło najwyraźniej wystarczy w to uwierzyć. Myślę, że to tak na sam początek wystarczy, później reszta przyjdzie sama.
  
Poza superlatywami znalazłam też kilka negatywów. Autorka nie do końca umiała przelać na papier emocje przepływające w danym momencie przez bohaterów. Nie raz zastanawiałam się  czy bohaterowie używają sarkazmu, czy, jednak naprawdę się ze sobą kłócą. Cała historia jest opisana dość powoli, tu tez znalazły się dialogi, które kompletnie były niepotrzebne. Oczywiście, że w  realnym życiu nielicznie się one przytrafiają, ale kiedy już zaczynamy o nich czytać nie zawsze jest tak ciekawie co za dnia.
  
„Jej mężczyźni” to historia przepełniona prawdziwym życiem. Pokazuje, że każdy przeżywa swoje wzloty i upadki. Niektórzy po prostu umieją w nich dostrzec nie tylko minusy całej sytuacji. Dzięki bliskości, przyjaźni i zrozumieniu jesteśmy w stanie zwalczyć naprawdę wiele. Nim się nie obejrzymy, a nasze nowe życie nabiera więcej optymizmu.
  
Dzięki temu, że cała historia jest oparta na faktach jej treść można lepiej zrozumieć, przyjrzeć się jej i wyciągnąć wnioski, które mogą się okazać przydatne w swoim prawdziwym życiu. Znajdziemy w niej dialogi pełne humoru jak i zobojętniałości na otaczający nas świat. To może nauczyć, że mimo wszystko najważniejsza jest rodzina i to jej powinniśmy się oddać najbardziej. Dlatego zachęcam do lektury każdego kto ma ochotę oderwać się od własnych problemów, spojrzeć na bardziej realne ludzkie życie niż te w telewizyjnych telenowelach i wynieść z książki coś więcej niż ukojenie przed snem.
 
Cytat: "Wszystko, co piękne ma swoją cenę, z ludzie chętnie zapłacą za marzenia" 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuje wydawnictwu Novae Res
 

niedziela, 11 września 2011

Drżenie - Meggie Stiefvater

Autor -  Meggie Stiefvater 
Wydawnictwo - Wilga 
Czas wydania - 16.05.2011r 
Moja ocena - 5.5/6

Las kryje w sobie mnóstwo tajemnic. Wiele z nas, nawet jeśliby bardzo chciała, nigdy ich nie pozna. Jednak są tez tacy, co chcąc nie chcąc wiedzą o nim wszystko, ponieważ jest ich domem.
 
Grace kiedy była mała przeżyła wypadek. Została pogryziona przez wilki. Od tamtego czasu, każdej zimy przy jej domu pojawiał się jeden z tamtejszej sfory. Ten dzięki, któremu przeżyła. Jego barwa oczu jest tak niezwykła, że nie da się jej przeoczy pośród ciemnej kurtyny drzew. Kiedy tego roku wilki zagryzły ucznia z jej szkoły, władze wszczynają polowanie na zwierzęta, Dziewczyna jest wstrząśnienia tym faktem jak i tym iż ciało zagryzionego chłopaka przepadło. Wracając do domu, słysząc strzały dochodzące z lasu widzi zakrwawionego chłopaka pod jej domem. Chłopaka o takiej samej niezwykłej barwie oczu.
 
Nie raz już w książkach pojawiały się wilkołaki czy zmiennokształtni. W „Drżeniu” pełnia one szczególną rolę, gdyż tutaj tylko do czasu mogą pozostać sobą. Od chwili ugryzienia, co rok przy niskiej temperaturze zmieniają się w zwierzęta, aż pewnej zimy zostaną nimi na zawsze. Dlatego Grece kiedy już poznała Sama nie może pozwolić mu odejść. Za wszelką cenę chce poznać go bliżej. Dzięki temu, że opowieść jest napisana z dwóch perspektyw – dziewczyny jak i chłopaka, to my możemy bardzo dużo się o nim dowiedzieć. Poznać jego przerażającą przeszłość, jak i nie zbyt udaną teraźniejszość.
 
Przez coraz to zimniejszą temperaturę za oknem, zwiększa się temperatura tych dwojga. Widać, że ich uczucie nie opiera się na pustych słowach, ale też na gestach i poświęceniach. Gdyby się w sobie nie zakochali, ich życie nie zmieniłoby się w taki sposób.
Miłość to ostatnio słowo zbyt często używane. W tych czasach dwa kiedyś tak piękne słowa jak „kocham cie” były niemal niesłyszalne. Wyznawali je sobie zakochani, a teraz? Teraz pojawiają się nawet w internecie i znaczą tyle co „ kanapka z masłem” Za czym to idzie? Bardzo trudno jest opisać takie uczucie w książce. Tyle już na ten temat się mówiło, że jest to wręcz niemożliwe aby stworzyć taką atmosferę żeby czytelnik mógł poczuć takie same uczucia co bohaterowie. Jednak z wielkim podziwem mogę przyznać, że pani Meggie Stiefvater się to udało.
 
O czym jest książka oprócz wątku miłosnego? Szczerze mówiąc o niczym więcej. Choć• dzięki temu możemy dogłębnie poznać charaktery bohaterów. Niewinnego Sama, który przez to, że nie miał zbyt dużego doświadczenia z dziewczynami nie jest pewny samego siebie. Oczywiście na początku to jest urocze tylko, że już pod koniec to staje się bardziej irytujące. No bo przecież powinien już się oswoić z tym wszystkim prawda? Może w następnych częściach przekonamy się o tej mniej skrytej części Sama. Co do Grace jest to niezależna dziewczyna. Przez to, że rodzice się nią nie interesują sama musi zadbać o własne potrzeby. Zorganizować sobie czas na wszystko, tak aby ze wszystkim zdążyć. Na pierwszy rzut oka nie widać, po niej, że jej to przeszkadza, ale przecież każde dziecko chciałoby poczuć rodzicielskie ciepło, czy te małe, czy te duże.
 
Byłoby grzechem gdybym nie wspomniała o tak przecudnym wydaniu. Od okładki nie da się odwrócić wzroku. Biały ośnieżony las, wilk i ta czerwona parasolka dodająca kontrast całej ilustracji. Jest jedna rzecz, która mnie martwi, a mianowicie ekranizacja. Nie wyobrażam sobie, żeby te wszystkie emocje mogły tak dogłębnie poruszyć widzów co czytelników. To jest niemożliwe.
 
Drżenie to pierwsza cześć trylogii o miłości i poświęceniu. Może by w niej odkryć prawdziwe emocje, sami je poczuć co daje tej książce największego plusa. Cieszę się, że w końca zawędrowała i do polski, gdyż na świecie została wydana ponad dwa lata temu. Mam nadzieję, że inni również znajdą w niej to co i ja znalazłam. Bo nie tylko okładka jest magiczna, ale również cała treść zawarta przez te ponad czterysta stron. Warto ją wziąć do ręki i zanurzyć się e niej aż sami poczujemy dreszcze. 

Cytat z książki: 
"Które z nas było bardziej samolubne? Czy ona - ponieważ pragnęła czegoś, czego nikt jej nie mógł obiecać czy ja - ponieważ nie chciałem obiecywać jej czegoś, co było zbyt boleśnie niemożliwe żeby tego pragnąć"
 

wtorek, 6 września 2011

Szalone życie wampira – Nancy Haddock

Autor -  Nancy Haddock
Wydawnictwo - Amber
Czas wydania - 28.07.2011r.
Moja ocena - 4/6

   Żyjąc w XXI wieku technologia, która poszła tak bardzo do przodu, dla nas jest prawie niedostrzegalna. Wychowaliśmy się razem z jej dojrzewaniem. Tak właśnie, dla nas to wszystko jest normalne, ale dla naszych babć i dziadków? Oni się w tym gubią. A jak to jest dla wampirów? Czy one tez nadążają za tym wszystkim?  Tutaj nie da się odpowiedzieć jednogłośnie na to pytanie.

   W przypadku  Francescki, głównej bohaterki książki Nancy Haddock „Szalone życie wampira”,  rozpoczynająca serie pt „Najstarsza wampirzyca w mieście”, która przeżywa swoje życie po życiu, można by powiedzieć, że te wszystkie zmiany są ogromne.  Kiedy Meggy, aktualnie jej przyjaciółka, znalazła ją w trumnie wszystko dla wampirzycy było nowe i nieznane, ale z krótkim biegiem czasu Cesca zaczęła żyć w owej teraźniejszości jak zwykły śmiertelnik. Znalazła pracę i własne hobby. A gdzie pracowała? Była przewodniczką  wycieczek, w których oprowadzała turystów po miejscach gdzie można spotkać duchy. Tak, tak dobrze przeczytaliście. Tutaj nawet wampiry nawet mogły robić za przewodników. Tylko, że już pierwszego dnia jej wycieczka nie mogła obejść się bez licznych niespodzianek, a po paru dniach nawet została oskarżona o morderstwo. Wielka miłośniczka kryminałów została wplątana w wydarzenia, które spokojnie mógłby stać się akcją właśnie jednej z takich książek.

   Francesca nie była zwykłym wampirem, to pierwsze słowa, które przychodzą mi do głowy kiedy o niej pomyślę. Jednak wiem, że one są już przereklamowane. Nie raz słyszeliście pewnie o wampirach jak i ich niezwykłości. Tylko, że ta wampirzyca naprawdę jest inna. No bo, który wampir gra w brydża i surfuje? Dzięki jednej ze swojej mocy może trochę dłużnej przebywać na słońcu, co daje jej możliwość zaznajomienia się z nowymi zainteresowaniami. Do tego Cesca jak każdy wampir posiada sześć darów, mocy, tylko, że z nią mamy tu taki problem, że dziewczyna jest niedoświadczona. Nie za bardzo wie jak i co używać. Nie umie kontrolować swoich zdolności. Po czasie okazuje się, że nie tylko z tym jest niedoświadczona. Kiedy zaczyna przesłuchiwać ją intrygujący śledczy, przyznaje się nam iż nigdy wcześniej nie miała chłopaka. Można by ją porównać do takiej dojrzewającej nastolatki, która  w czasie dojrzewania chce doznać nowych doświadczeń, ale jest zbyt nie pewna samej siebie żeby pierwsza wyjść na przód.

   Kiedy czytałam książkę pierwsze na myśl co mi przyszło do głowy o tamtejszych wampirach to porównanie ich do krwiopijców z serii książek o Sookie Stackhause autorki Charlaine Harris. Tam  wampiry również były powszechnie znane. Mówiło się o nich w telewizji, spotykało na ulicach.  Tak samo i jest tutaj. Cesca jest znana jako wampiryczna księżniczka wszech czasów, dzięki czemu jej wycieczki o duchach stały się niezwykle popularne. Jeśli już mowa o duchach to trzeba wspomnieć, że dzięki tym wycieczkom i czytelnik może zapoznać się z historią miasta St.  Augustine znajdującego się na Florydzie. Krótkie wzmianki  są wystarczająco ciekawe nawet dla tych co nie lubią historii, a klimat, o którym możemy przeczytać jaki jest wytwarzany na wycieczce, aż zachęca nas żebyśmy sami się na taką udali. 

   Nie myście sobie, że to historia jednowątkowa. Oprócz kryminału i subtelnego romansu, co kilka rozdziałów poznajemy dość zadziwiającego bohatera. Pojawia się on w dość niezwykłych chwilach i daje nam do przemyślenia wiele informacji, oraz pytań na które wciąż nie uzyskujemy odpowiedzi.  Kim on jest i co tu robi? Jak bardzo jest powiązany z przeszłością Franceski i dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej?  Jak widać nie tylko dzięki morderstwu i my możemy zabawić się z detektywa, ale tez dzięki niemu. Z zagadką z morderstwem radzimy sobie inaczej.  Tam wampirzyca i śledczy szukają informacji i świadków, a z panem, który używa magi radzimy sobie sami. Nikt nam nie pomaga rozstrzygnąć zagadki i sami musimy krok po kroku starać się wszystko do siebie dopasować.

    "Szalone życie wampira" to  pełna humoru, kryminału i nuty erotyzmu opowieść o losach wampirzycy, która można by rzec, zaczyna wszystko od nowa. Jednak czegoś mi zabrakło w tej ciekawej historii.  Nie dostrzegłam w niej jakiejś nuty dramatyzmu, która byłaby potrzebna do  większych emocji. Nie poczułam tych emocji na jakie czekałam. Wiedziałam, że coś się zdarzy, a gdy już się wydarzyło, okazało się, że nie było to tak dostrzegalne, jak tego chciałam, jednak nie można mieć wszystkiego podanego na tacy, prawda? Mam nadzieję, że w następnej części tych emocji pojawi się więcej i będę je mogła przeżywać razem z Franceską.

   Książkę polecam wszystkim, którzy szukają w literaturze nie tylko wątku paranormalnego ale dobrego humoru. Tu tego nie zabraknie. Nie musicie się martwić wątkiem miłosnym. Jest on dostrzegalny, ale z umiarem, więc nic nie pozostaje jak po przeczytaniu pierwszej części czekać na następną.

Cytat:
"Chciałam zemsty. Chciałam, żeby cierpiała. Teraz ona nie żyje, a ja czuję się tylko oszukana"

Książkę zrecenzowałam dla serwisu nakanapie.pl Bardzo dziękuję!

niedziela, 7 sierpnia 2011

Tonia – Iwona Małgorzata Żytkowska

Autor - Iwona Małgorzata Żytkowska
Wydawnictwo - Novae Res
Czas wydania - 2011r
Moja ocena - 5.5/6


Macie czasami wrażenie, że wszystko układa wam się tak jak nie powinno? Zaplanowaliście coś sobie, a nagle sytuacja obraca się o sto osiemdziesiąt stopni i zamiast być lepiej jest jeszcze gorzej. Toni, głównej bohaterki  książki Iwony Małgorzaty Żytkowiak dzieje się tak od urodzenia, ale dziewczyna się nie załamuje i brnie dalej w oczekiwaniu na lepsze jutro.

 W dzieciństwie nie zaznała rodzicielskiej miłości. Każdą chwilę  rodzice poświęcali jej bratu. W liceum zakochała się w Romanie, jednak nie było czasu żeby i on ją pokochał.  Najpierw było jedno dziecko, później drugie i trzecie, którego Roman już nie umiał do końca zaakceptować. Nie tolerował niczego co miało jakąkolwiek wadę, usterkę, ubytek, a Dawid  właśnie do tego rodzaju należał – był niepełnosprawny. Tonia nigdy by się nie spodziewała, że połączy ją z synem niespotykana więź. Nie przypominało to relacji matki z synem. To było coś więcej co tylko oni mogli to zrozumieć. Później była choroba Toni i inne przeciwności losu, a Roman zamiast wspierać w tym zonę kompletnie się od niej odwrócił i traktował ją zupełnie tak jak nie powinien, dopóki aż się Tonia nie zbuntowała, nie pokazała na to ją tak naprawdę było stać.

   Kochać mimo wszystko
Tonia od samego początku dawała z siebie wszystko żeby dogodzić Romanowi, a on brał co dawała. Tylko, że nigdy nie odwdzięczał się tym samym. Były momenty kiedy potrzebowali się nawzajem, jednak mężczyzna nie potrafił się w to wszystko zaangażować. W sumie czy nie potrafił to dobre określenie, ale chyba bardziej nie chciał. Na początku trochę próbował, ale później i tak najwyraźniej stwierdził, że to nie ma sensu. A Tonia i tak go kochała. On zrobił jej masę przykrości, przez niego doświadczyła w życiu jeszcze więcej bólu niż to było konieczne, ale Tonia patrzyła na to inaczej. Usprawiedliwiała swojego męża, dlaczego? Po prostu bo go kochała.
 
  Przyjaźń bez zobowiązań
Narratorką w książce jest Toni przyjaciółka. To ona opowiada nam od samego początku do końca o tytułowej bohaterce. Nie wiem jednak czy to można nazwać prawdziwa przyjaźnią, ponieważ to Tonia tutaj się zwierzała, można by powiedzieć bardziej się angażowała. Natomiast narratorka  nie umiała się przed nią otworzyć.  Były momenty, w których kompletnie jej nie rozumiałam. Zadawałam sobie pytanie”Czemu ona się nią nie interesuje? Tylko czeka na telefon, zamiast samemu zadzwonić” Toni to nie przeszkadzało, jednak mi bardzo.
 
Cała książka opiera się na życiu Toni, jednak pomiędzy wierszami widzimy też problemy narratorki. Kobieta jest zamknięta w sobie. Ma męża, dzieci, prace, ale co z tego jeśli to jej nie daje szczęścia? Czasami bardziej angażowała się w życie przyjaciółki niż w własne.
 
Autorka porusza w książce niesamowicie wiele ważnych tematów. Nie da się ich jednym słowem opisać, je po prostu trzeba samemu wyciągnąć  ze stron powieści.  To co jest, jednak najważniejsze to to, że na każdego z nas przyjdzie pora. Bywają momenty w życiu, kiedy się poddajemy, myślimy, że to już wszystko nie ma sensu.. Tonia tutaj może być dla nas autorytetem. To drobna kobieta, która chcąc nie chcą musi radzić sobie z tym wszystkim co ją spotkała, a na dodatek wieży, że kiedyś będzie szczęśliwa.  Otóż właśnie po tych wszystkich problemach, nieprzyjemnościach, bólu widzimy jak powoli wstępuje na drogę szczęścia. W końcu i jej przytrafia się coś dobrego.
 
Tej książki nie da się przeczytać i odłożyć na zawsze na półkę. Jestem pewna, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, coś co nie pozwoli im się od niej oderwać.  Momentami jest to ciężka lektura, dlatego trzeba mieć w sobie jakąś tam dojrzałość żeby tą książkę przeczytać.  Mimo tego, że „Tonia” to nie lekka lektura polecam ją każdemu bo każdy najprawdopodobniej odkryje w niej inne wartości i być może spojrzy na świat lepiej niż do tej pory.

Cytat:
"Byłam nie ufna wobec czasu - nie wiedziałam jakie zmiany mi zagotował."

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuje wydawnictwu Novae Res

środa, 27 lipca 2011

One Lovely Blog Award

Przyszły wakacje i nagle zabrakło czas na internet i aż wstyd sie przyznać i  czytanie książek. Po długiej nieobecności nie wchodzenia na bloga spotkała mnie miła niespodzianka bo zastałam zaproszona do zabawy czego sie w ogólnie nie spodziewałam. Dlatego bardzo dziękuję Ven Nadeine i Cassin za nominację i za to ze o mnie pamiętały.

A oto zasady tej zabawy:
- napisz u siebie podziękowania i wklej link blogera, który cię nominował,
- napisz o sobie siedem rzeczy, 
- nominuj szesnaście innych, cudownych blogerów (nie można nominować osoby, która cię nominowała),
- napisz im komentarz, by dowiedzieli się o nagrodzie i nominacji. 
 
I znowu muszę zdradzić swoje "sekrety"  Dla mnie to jest dość trudne bo nawet jesli jestem otwarta to nie lobie się zwierzać, ale dobra zrobię wyjątek i coś wymyślę.  
 
1. Uwielbiam jeść banany. Zawsze kiedy przychodze do moich koleżanek wtjadam im zapasy. Nawet na urodziny dostałam kiść bananów. To był niezapomniany prezent. 
2 Kiedy miałam roczek dostałam od prababci pluszaka psa którego nazwałam Mikuś. Wszędzie z nim jeździłam, na wczasy do szpitala... nie raz prawie go zgubiłam, ale zawsze jakimś cudem ktoś go odnalazł.  Mam do niego ogromny sentyment i coś czuję, ze nigdy nie wyląduje na śmietniku.

3. Nienawidzę biedronek i ciem. To jedyne owady, które po prostu mnie obrzydzają. Nie piszcze gdy zobaczę pająka, a ćmę. Uważam, zę motyle są piękne, ale ćmy o to to nie.  Tak samo jest z biedronkami. Przeraża mnie fakt, zę zaraz na mnie nasika czy cos w tym sytlu. 

4. Niektórzy mają klaustrofobie, inni lęk wysokości a mnie przechodzą ciarki gdy ktoś pociera chusteczką. Naprawdę, kiedy słyszę ten dźwięk od razu mam gęsią skore i robi mi sie niedobrze.

5. Wszyscy uważają mnie za bardzo otwartą osobę, masę osób mi sie zwierza a ja jestem wdzięczna, gdy nie muszę odwdzięczać im się tym samym. Nawet moje najlepsze przyjaciółki nie maja pojęcia co skrywa sie tam gdzieś we mnie. Czasami chciałabym sie przed nimi otworzyć, ale nie potrafię tego zrobić tak dobrze jak one to robią przede mną.

6. Nienawidzę kupować butów. Nigdzie nie ma takich jakie chcę, a jeśli już jakieś ewentualnie wybiorę to na mnie nie pasują. To jedyna chyba rzecz garderoby której nie lobię poszukiwać.

7. Nie wierzę w siebie. należę do części tej zakompleksionej.  Uważa, że jestem brzydka i gruba i nie potrafię niczego dobrze robić. Np pisać recenzji, jednak chęć robienia tego dalej jakoś mnie utrzymuje przy myśli  ze "ćwiczenie czyni mistrza" więc może kiedyś  kiedyś w końcu będę z siebie zadowolona.

A oto nominowane przeze mnie blogi. 
http://sujeczka.blogspot.com
http://ksiazki-annie.blogspot.com
http://bookcriticaster.blogspot.com/
http://uskrzydlona-ksiazkami.blogspot.com/
http://aniusiaczek92.blogspot.com/
http://2many-books.blogspot.com/
http://zyzia25.blogspot.com
http://mojeeksiazki3.blogspot.com
http://cyrysia.blogspot.com/
http://klara203.blogspot.com/http://secret-books.blogspot.com/
http://tajemnica33.blogspot.com/
http://myslodsiewniaksiazkowa.blogspot.com/
http://od-deski-do-deski.blogspot.com/
http://recenzje-leny.blogspot.com/
http://in-world-of-books.blogspot.com/

niedziela, 24 lipca 2011

Gwiazda anioła - Jennifer Murgia


Autor -  Jennifer Murgia
Wydawnictwo - Amber
Data wydania - 14.06.2011
Moja ocena - 4.5/6

Jedwabiste pióra, białe skrzydła i bijące światło... Niektórzy wierzą w anioły od małego. Chodzą do kościoła z rodziną, dzieciom mówi się, ze gdzieś tam nad nami aniołki na nad patrzą i się nami opiekują. Kiedy dorastamy najczęściej te słowa traktujemy jako fikcje, ale może jednak jest gdzieś tam  przywiązany do nas anioł który nas strzeże przed złem.

Teagan od małego wierzyła, że ma anioła stróża tylko nigdy nie spodziewała się że kiedykolwiek będzie mogła go spotkać. Siedemnastolatka mieszkała razem z mamą w małym domku.. W szkole nie należała do popularnych osób. Przyjaźniła się tylko z jedną dziewczyną, a szkolna elita wyśmiewała się z niej.  Kiedy na szkolnym dziedzińcu spotkała nieziemsko przystojnego blondyna nie spodziewała się, że może poczuć do niego coś więcej. Jednak jakaś niewidzialna nić łączyła ją z nim. On nie zwracał uwagi na inne dziewczyny, a dla niej to wszystko działo się za szybko i było zbyt nie realne. Wtedy okazało się, że on jest jej aniołem stróżem i zależy mu na niej bardziej niż na zwykłej podopiecznej.  Powiedział o jej zadaniu do wykonania, a wtedy wszystko nabrało zupełnie innych kolorów niż mogłaby się kiedykolwiek spodziewać.

W Biblii jest napisane,  że Niebo to dom w którym będziemy mogli odpocząć, w którym będziemy czuć się bezpiecznie. Pewnie większość z nas wyobraża je sobie jako miejsce w którym spotkamy Boga,  ludzi którzy wcześniej umarli. W swojej książce Mugria Jenifer pokazuje nam, że Niebo to nie musi być tylko miejsce, ale tez coś innego. Coś czego możemy się niespodziewań. Nie musi się wcale zaczynam gdzieś po drugiej stronie, lecz w samych nas. Tak samo jest z aniołami. Oczywiście nie zabrakło białych skrzydeł, ale możemy poznać inne ich walory jak znaki które noszą na rękach.

Większość wątku w książce skupia się na miłości i stawieniu wszystkiego na jednaną kartę tak jak to uczynił Garreth. Stępując na Ziemię i poznając Teagan musiał zaryzykować wszystko. Dziewczyna musi wybrać pomiędzy swoim aniołem stróżem którego kocha, a aniołem ciemności, który niesamowicie ją pociąga.  Okazuje się, że  z jednym jak i z drugim coś ją łączy. Jeden i drugi wpatrzony jest w nią jak w obrazek, a ona może wybrać tylko jednego.
Oprócz rozterek emocjonalnych związanych z dwoma aniołami nastolatka musi jeszcze zaakceptować samą siebie jak i ciężką sytuację związaną z jej jedyną przyjaciółką. Widzimy wyraźnie, ze Teagan była zżyta z Clairea., Tylko  niestety autorka nie poradziła sobie tak dobrze z opisem sytuacji w której znalazła się dziewczyna gdy straciła przyjaciółkę jak z opisem uczuć zakochanej siedemnastolatki bo przecież osiem lat przyjaźni to jednak kupa czasu.

Gwiazda anioła to jedna z tych bardziej tradycyjnych książek typu paranomal fantasty, jednak zdarzały się sytuację nieprzewidywalne co daje jej duży plus. Najmniej co mi się w niej spodobało to podobieństwa które znalazłam z innymi książkami tego typu. Chociaż niesamowity urok Anioła stróża i chęć poznania lepiej Anioła ciemności przekonują mnie do przeczytania następnej części, która u nas powinna ukazać się w przyszłym roku.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Cała prawda o Zaczytanej

Ostatnio nie mam na nic czasu. Koniec gimnazjum, składanie papierów do szkół, pełno zamieszania. Jednak stwierdziłam, ze w końcu jak zostałam zaproszona do zabawy przez Agnesje to przecież nie mogę tak zignorować zaproszenia i chociaż kilka słów napisać.
No to zaczynamy

                                                                            ***
Mam na imię Iweta. Pewnie większość z Was nigdy nie słyszała o takim imieniu, ale mogę Was zapewnić ze takie istnieje.  Ostatnio pełno ludzi mnie pyta czy naprawdę mam tak na imię czy to takie moje przezwisko, co mnie bardzo śmieszy.  Do tego mogę jeszcze dodać, że należę do grona niskich dziewczyn (163cm)  mam szesnastkę na karku i wadę wzroku. Co przez to teraz mam pełno problemów żeby dostać się do wymarzonej szkoły. No i mam kręcone włosy po mamusi.  Aktualnie są ciemno brązowe, zobaczymy co dalej ;D

                                                                               ***
Mieszkam w pięknej Gdyni.  Dzięki czemu nie  jest mi tak przykro kiedy nigdzie nie wyjeżdzam na wakacje  bo wiem, ze codziennie mogę i tak iść na plażę a mam do niej 5minut.
                                                                               ***
Uwielbiam teatr! Kiedyś w odległej przyszłości chciałabym zostać aktorką. Może nie taka filmową, albo z seriali. Najbardziej chciałabym grac na deskach teatru.  Żywa publiczność. i trzeba naprawdę dobrze sie postarać żeby ukazać prawdziwe emocje. Ahh i te stroje.  Chyba moim największym marzeniem jest zagranie w spektaklu z czasów wiktoriańskich bądź wcześniejszych.. Wiecie gorset, suknia do gostek, kapel;uje...
                                                                                ***
Oczywiście następną moją pasja są książki. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy ich nie czytają. Ogólnie to moja pasja z książkami jest dość młoda. Bo wszystko zaczęło sie od Zmierzchu... tak wiem jak to brzmi, ale taka jest prawda. Kiedyś przeczytanie lektury ciążyło z cudem, a teraz nie potrafię przejść obok Empika  czy jakiejkolwiek księgarni.
                                                                                ***
Kiedyś miałam fazę na magne i anime.  Chodziłam przez pół roku na zajęcia i powiem Wam , że nawet nauczyłam się trochę rysować. Naprawdę, kiedyś  narysowałabym tylko kwiatka jak dziecko z przedszkola, a teraz to jest naprawdę lepiej. No i dzięki temu poznałam nowych ludzi
                                                                                ***
Jak już mowa o poznawaniu ludzi to powiem Wam, że uwielbiam rozmawiać z obcymi..  Bez krępacji mogę w każdej chwili podejść do jakiejś osoby i zapytać się o cokolwiek. Ogólnie to jak tylko mogę to poznaję znajomych znajomych.  Jeszcze dwa lata temu byłam strasznie nieśmiałą, nie chciałam nigdzie wychodzić, bałam się ze mnie nie zaakceptują przez to, ze gorzej widzę. Ale teraz... nie wiem jak to sie stało, ale  juz sie tymi wszystkimi rzeczami nie przejmuję. Stwierdziłam, ze to oni będą żałować ze mnie nie znają a nie ja icjh. Wiem , że to samolubne, ale chyba wole tak na to patrzeć niż zamknąć się w sobie.
Taak to ja, tutaj akurat z burza loków i panamo morsami.  Na tej kartce są podpisy rożnych ludzi z bulwaru, których oczywiście nie pamiętam. Ale sami powiedźcie czyż to nie oryginalny prezent?
                                                                                ***
Mam świetnych przyjaciół. Naprawdę. Nigdy bym sie nie spodziewała, ze niektóre przyjaźnie przetrwają tyle lat i że bodziemy ze sobą tak zżyci.  Najlepszą przyjaciółką jest moja sąsiadka. 6 lat temu w sumie nie przepadałyśmy za sobą, teraz  to nawet jeśli nie widzimy się dwa tygodnie to potrafimy raz sie spotkać i przegadać tyle, ze nigdy byśmy nie powiedziały, ze się tyle nie widziałyśmy.  Tak ona jest moja najlepszą przyjaciółką, ale są jeszcze trzy dziewczyny, które również uważam za naprawdę wspaniałe dziewczyny.  Właśnie to dzięki nim tak potrafiłam otworzyć sie na świat. To stwierdziłam, że jak one potrafią zaakceptować to ze gorzej widzę, że w razie czego coś trzeba mi przeczytać czy usiąść  niestety w 6 rzędzie w kinie to i inni kiedyś na pewno to zaakceptują. I jak na razie wszystko idzie tak jak należy.
                                                                                ***
Dziewczyny się śmieją, ze ode mnie boje aura ufności. Bo kogo nie poznam to  prędzej czy później zacznie mi sie zwierzać. Naprawdę ja robię w gronie moich znajomych jako psycholog. Dzięki ich problemom czuję się doświadczona w tym wszystkim jeszcze bardziej niż w ogóle jestem.  Często na to nazekam, zę mam juz tego dosyć, że  ciągle mi płaczą w ramie itd. Ale w sumie wiem, że nie wytrzymałabym bez nich, wiec dobrze jest jak jest.
                                                                                ***
Od czasu fazy na anime  zaczęłam uwielbiać homoseksualistów. Coś jest w tych ludziach, że aż chce się ich poznać. Niby są tacy jak my a jednak inni.  Mam bardzo dobrego kolegę geja. Naprawdę jest świetny.  Potrafi się ze mną śmiać kiedy tego potrzebuje, płakać i ogarniać mnie w dość skrajnych przypadkach jeśli wiecie co mam na myśli ; ) Lesbijki tez często widuje i naprawdę dla mnie to nie ma żadnego znaczenia jakiej jest człowiek orientacji ważne jest to ze on jest z tym szczęśliwy.
                                                                                ***
Uwielbiam karaoke. Jak byłam mała rodzice słuchali ciągle polskich zespołów, a ja kochałam Ich troje.  Teraz tak jakoś wyszło, ze pamiętam pełno polskich piosenek z lat 90siatych.   Na osiemnastkę chcę napisać do Michała Wiśniewskiego list jako jego wierna fanka i poprosić go żeby przyjechał na moje urodziny.  Wiem, ze to szaleństwo bo ja wgl teraz takiej muzyki nie słucham, ale jestem pewna ze pełno moich znajomych miałoby z tego taki sam ubaw co ja.
                                                                                ***
Tak kiedyś ośmioletnia Iwetka byłą fanką Ich troje a  teraz szesnastoletnia Iwetka kocha Foo fighters, Placebo i The kooks.  Bardzo żałuje że nie mogę jechać na  ich koncert w Krakowie, jednak się pocieszam, że idę na Coldplay na openera, których też uwielbiam, wiec coś za coś ; )
                                                                                ***
Nigdy nie rozstaję się ze swoja komórką. Wiem, ze to straszne ale zawsze muszę mieć kontakt ze światem.  Też oczywiście codziennie wchodzę na facebooka bo jakby inaczej. To straszny nałóg ale co mogę na to poradzić... 

Mogłabym pisać i pisać, ale myślę, że na razie Wam tyle wystarczy.  Jak będziecie w wakacje w Gdyni dajcie znać może się spotkamy. Jeszcze raz przepraszam, że nie dodaje żadnej recenzji ale brak czasu na cokolwiek a niby mamy wakacje ale co poradzić... chciało się mieć mnóstwo znajomych to się teraz nie ma na nic czasu ; )
Do zabawy zapraszam moją kochaną Cassin i niedotkniętą

sobota, 18 czerwca 2011

Konkurs - Wydawnictwo Novae Res


Dzisiaj nie dodam recenzji następnej książki, ale za to chcę Was zachęcić do nowego konkursu zorganizowanego przez wydawnictwo Novae Res


LITERACKI DEBIUT ROKU

Wydawnictwo Novae Res organizuje konkurs pt. „Literacki Debiut Roku”, który inicjowany jest w celu promowania polskich debiutantów w zakresie literatury pięknej. Głównym celem konkursu jest wyłonienie w danym roku kalendarzowym najlepszej powieści, która nie była dotychczas nigdzie publikowana w wersji drukowanej.
Literacki Debiut Roku ma być inicjatywą, dzięki której odnajdziemy i wypromujemy utalentowanych rodzimych debiutantów, których twórczość ma za zadanie odświeżyć polski rynek literacki” – mówi Wojciech Gustowski, redaktor naczelny Wydawnictwa Novae Res.
Konkurs składać się będzie z trzech części. Pierwsza z nich obejmować będzie zbiórkę zgłoszeń konkursowych oraz ich wstępną weryfikację przez Komisję Opiniującą, która wyłoni pięć utworów nominowanych do nagrody. W drugiej części walory literackie nominowanych przez Komisję Opiniującą utworów oceniać będzie Kapituła Konkursu, w której skład wchodzą:
Prof. dr hab. Jolanta Maćkiewicz
Dr Anna Ryłko-Kurpiewska
Prof. dr hab. Michał Błażejewski
Red. nacz. mgr Wojciech Gustowski
Red. mgr Krzysztof Szymański
Trzeci etap konkursu stanowi wyłonienie przez Kapitułę Konkursu trzech laureatów, którzy zajmą kolejno I, II i III miejsce w konkursie.
Na laureatów konkursu czekają bardzo atrakcyjne nagrody:
I miejsce – tytuł „Literacki Debiut Roku”, statuetka, laptop, eleganckie pióro, opublikowanie zwycięskiego utworu drukiem, jego dystrybucja oraz promocja przez Wydawnictwo Novae Res.
II miejsce – dyplom, elektroniczny czytnik książek, eleganckie pióro, zestaw 10 egzemplarzy książek.
III miejsce – dyplom, eleganckie pióro, zestaw 10 egzemplarzy książek.
Konkurs ma mieć charakter cykliczny i ustanawiany być co roku. Konkretne terminy będą podawane do publicznej wiadomości z odpowiednim wyprzedzeniem. Obecna edycja trwać będzie od 15 czerwca 2011 roku do 31 stycznia 2012 roku. Nadsyłanie zgłoszeń upływa dnia 31 października.
W obliczu spadku czytelnictwa w Polsce, przy ogromnym potencjale, jaki drzemie w polskich autorach, postanowiliśmy dać im szansę zaistnienia na rynku literackim. Mamy nadzieje, że konkurs spełni swoje zadanie i zbierze jak największą liczbę zgłoszeń polskiej prozy współczesnej. Zachęcamy wszystkich, którzy wierzą w swój talent do przystąpienia do konkursu „Literacki Debiut Roku” – mówi Wojciech Gustowski.
Zgłoszenia do konkursu dokonuje autor powieści lub osoba przez niego upoważniona, przesyłając do dnia 31 pażdziernika 2011 jej wersję elektroniczną (zapisaną w formacie doc lub rtf na płycie CD lub DVD), na adres:

Wydawnictwo Novae Res
al. Zwycięstwa 96/98
81-451 Gdynia
z dopiskiem: Literacki Debiut Roku

Wysłanie zgłoszenia do konkursu oznacza akceptację regulaminu.
Informacji związanych z konkursem udziela sekretariat 
wydawnictwa Novae Res pod adresem ldr@novaeres.pl.
Oficjalna strona konkursu: www.literackidebiutroku.pl

 Weźmiecie udział ? Podobają wam się nagrody ?  Mi osobiście nagrody sie bardzo podobają. Jakbym pisała coś więcej niż tylko recenzje na pewno bym wzięła udział ;)  Bo nie ma co marnować swojej szansy. Jak nie spróbujecie nie przekonacie się czy moglibyście wygrać.

czwartek, 16 czerwca 2011

Biblioteka młodych

Tytuł - Anioły stąd odeszły
Autor - Heidi Hassenmuller
Wydawnictwo - Oficyna foka
Moja ocena - 5.5/6


Przyjaciele to jedni z najbliższych nam osób na świecie. Często
wiedzą o nas o wiele więcej niż nasi rodzice. Na neutralnym gruncie powiedzielibyśmy, ze zrobią dla nas wszystko, będą zawsze kiedy będziemy ich potrzebować... a jak będzie naprawdę ? Tego możemy się dowiedzieć tylko wtedy gdy naprawdę będziemy ich potrzebować.

Gdy piętnastoletnia Merel zachorowała na chorobę skory, właśnie przekonała się kim byli dla niej jej prawdziwi przyjaciele, albo raczej kim ona była tak naprawdę dla nich. Ale może zacznijmy od początku.  Merel od pewnego czasu ma problemy skóry, jednak nic nie mów o tym rodzicom bo dobrze wie ze to zlekceważą. Dla nich rodziców najważniejsza jest tylko jej starsza siostra Melissa. Kiedy jej przyjaciółki zauważają co dzieje się, że skórą Merel wywołują panikę w całej szkole, a dziewczyna nie może liczyć na niczyją pomoc.

Na początku w ogóle się nie spodziewałam, że ludzie mogą tak krzywo spojrzeć na nastolatkę.  Przyjaźnili się z nią dłuższy czas, znali ją od kilku lat, a przez jeden incydent, który okazał się jej chorobom po prostu odwrócili się do niej plecami.  Merel była dla nich jak powietrze, choc w sumie nie tylko bo robili jej również żarty które przekraczały ludzką granicę. Ciężko mi jest napisać dobrą recenzję nie zdradzając reszty fabuły książki. Do tego nie jest to mój gatunek powieści, którym sie tak naprawdę interesuję. Jednak myślę, że to jest taka książka, która pokazuje prawdziwy świat  gimnazjalisty, który nie do końca jest taki sam jak jego rówieśnicy.

Mogłoby się wydawać, że  jeśli przyjaciele się odwrócą od piętnastolatki to jej rodzice będą się starali jej ich zastąpić. Nic podobnego. Ojciec dziewczyny również nie jest wyrozumiały. Jej sytuację rodzinną można już nazwać patologią.  Tak się nie zachowują rodzice  dla których córka jest najważniejsza na świecie. W żaden sposób nie pomagają dziewczynie przyjść przez to wszystko. Zabierają jej nawet to co daje jej jeszcze jakąś chęć do życia.  Czytając książkę Pani Hassenmuller próbowałam tez postawić się w sytuacji  rodziców. Jednak albo jestem za mało dojrzała, albo tolerancyjna bo nawet jeśli próbowałam nie byłam w stanie dobrze usprawiedliwić zachowanie ojca dziewczyny.

Książka głównie skupia się na braku tolerancji i bólu psychicznym jaki przechodzi Merel. Są tez wydarzenia, które doświadcza każda nastolatka.  Pierwsza miłość. Ale czy to była na pewno miłość czy chęć bycia ważnym dla kogoś?  Domyślam się, ze raczej ta druga kwestia.  Widzimy dokładnie jak Merel zostaje odtrącona od wszystkich  dlatego próbuje znaleźć ta miłość tam gdzie się tylko da.

"Anioły stąd odeszły" to w gruncie rzeczy ciężka lektura, nawet jeśli język jakim została napisana jest lekki. Widać, że to książka przeznaczona dla osób w gimnazjum, jednak porusza ona temat z którym zmierza się każdy w każdym wieku. Pokazuje nam jak osoba prześladowana jest coraz bardziej zagubiona i co przez to może stać się z jej psychiką, jak może zacząć postrzegać otaczający ją świat.

Tytuł - Fałszywa miłość

Autor - Heidi Hassenmuller
Wydawnictwo - Oficyna foka
Moja ocena - 4.5/6


   Następną książką, z którą się zapoznałam również autorstwa Pani Hassenmuller była Fałszywa miłość.  Tak jak w poprzedniej pozycji i w tej pozycji widzimy cel z jakim pisała ta książkę autorka. Aby ustrzec młodzież przed codziennością.

Jo po rozwodzie rodziców przeprowadza się z mamą do innego miasta. Musi zostawić wszystko: Dom, szkołą, przyjaciół  dlatego, że mama znalazła nową pracę. Po pierwszym dniu w szkolę od razu wie  z którymi dziewczynami chce się przyjaźnić – z tymi które w klasie dominują. Akurat to dla niej nie staje się problemem. Jednak musi roznosić ulotki, aby móc kupować sobie nowe ciuchy i wszystko do czego nie brakowało jej w Hamburgu. W trakcie pracy poznaje starszego od siebie Rene, który jest malarzem i proponuje jej łatwiejszą i lepiej płatną pracę.

Oprócz sytuacji z Jo poznajemy też punkt widzenia jej starszej koleżanki pięknej Lisy. Która chciałaby poznać chłopaka, który by nie patrzył tylko na jej wygląd, ale też na jej wnętrze. Przypadkowo właśnie wpada na takiego mężczyznę,  Wydaje jej się, ze właśnie żyje jak w bajce a tak naprawdę świat poza różowymi okularami wygląda całkowicie inaczej, a dziewczyna całkowicie nie zdaje sobie z tego sprawy.

Pewnie zastanawiacie się co łączy te dziewczyny ?  Na pewno naiwność. Obu dziewczyną mężczyźni zamydlają oczy komplementami i prezentami. Skupiają na nich swoja uwagę. Jo jednak widzi, ze  u koleżanki dzieje się coś złego, ale sama nie jest w stanie obiektywnie spojrzeć na swój związek no to ze i ona jest wykorzystywana.

Chłopak Lisy wmawia jej prawie od samego początku, ze jeśli sie kogoś kocha to jest się w stanie zrobić dla niego wszystko. Dziewczyna daje mi się podejść naiwnie nie widząc w tym złych intencji. Jo natomiast nie widzi konsekwencji początkowej pracy u malarza który maluje jej akty.  Obie dziewczyny są tak zafascynowane nowym światem, i nowymi doznaniami, ze nie widzą jak to wszystko może widzieć obiektywny widz. Bo przecież jak się kogoś kocha to się mu ufa... ale czy na pewno można komuś zaufać jak się praktycznie tego kogoś nie zna ?

Tym razem autorka pokazuje nam świat inny niż w Anioły stąd odeszły. Tu swoją główną role odgrywa jak to jest napisane w tytule, właśnie fałszywa miłość. Widzimy jak to nastolatki potrafią się bez opamiętania zauroczyć w pierwszym lepszym mężczyźnie, który tak naprawdę zwróci na nich uwagę.  Będą po prostu bardziej dojrzalsi niż ich koledzy z klasy przez co wydadzą im się, ze ich słowa są prawdziwe.

Następna książka z morałem.... dawno takich książek nie czytałam.  Nie spodziewałam się, ze przeczytam jeszcze kiedyś  książkę dla młodzieży z tak dobrze pokazanym pouczeniem.  Moim zdaniem lepiej jest samemu wyciągać wniosku z danej lektury niż mieć je napisane czarno na białym, jednak w sumie książka jest dobra i pokazuje, ze możemy być nieświadomi zagrożenia, myślą ze takie rzeczy dzieją się w innej dzielnicy, ale trzeba pamiętać że i obok nas może zdążyć się również taka rzecz której byśmy się nigdy nie spodziewali.

Obie książki otrzymałam od Wydawnictwa Oficyna Foka za co bardzo dziękuję 

wtorek, 7 czerwca 2011

Łaska utracona - Bree Despain

Autor - Bree Despain
Wydawnictwo - Galeria Książki
Data wydania - 18.05.2011r
Moja ocena - 5.5/6

Zaufanie to właśnie ono buduje fundamenty prawdziwego związku. Kiedy nie ma zaufania to w sumie już nic nie ma, bo wszystko zaczyna się walić. Tylko aby zaufać trzeba też zmierzyć się z własnym lękiem. Obwarzyć się zwierzyć swoje tajemnice, pozwolić aby kto ciebie poznał. Właśnie od takiego zwykłego zwierzania zaczęło się wszystko w Dziedzictwie mroku, a teraz w Łasce utraconej autorstwa Bree Despain. Grace i Daniel musieli pracować od nowa.

Łaskę utraconą miałam ochotę przeczytać od razu gdy skończyłam Dziedzictwo mroku, jednak oczywiście nie było mi to dane i musiałam czekać na nią kilka miesięcy. Czy się opłacało ?

Na pewno nie zawiodłam się co do akcji. Już od samego początku zaczęło się coś dziać. Grace trenowała z Danielem kiedy dostała nagle wiadomość od swojego  zaginionego brata. Wiadomość, którą można zinterpretować w różny sposób. Czy to była przestroga przed Danielem, czy może kimś zupełnie innym?

Również od samego początku mieliśmy szansę poznać nowych bohaterów.  Pojawia się znowu niebezpieczny chłopak. Grace znajduje w Talbocie tego czego już nie potrafi znaleźć w Danielu. Jej chłopak stał się dla niej oschły, zaczął ją unikać.  Tu znów pojawia nam się słowo „zaufanie” którym Grace zaczęła darzyć niewłaściwe osoby.  Przynajmniej tak się zaczęło wydawać jej bliskim, a jak było naprawdę? Kim był Talbot ? Tu na prawdę na koniec doznałam zaskoczenia...

W pierwszej części zakochałam się w Danielu.  W tym niebezpiecznym zagubionym chłopaku, który jednocześnie potrzebował tyle bliskości.  Miałam nadzieję, że i w tej części nawet jeśli będzie z Grace nie straci swojego uroku. Okazało  się, że jego związek z dziewczyną nie do końca był udany co odbijało się na zachowaniu obydwu bohaterów. Daniel nie pojawiał się w książce tak często jakbym chciała, do tego jak się już pojawiał to wcale mnie nie zachwycał swoja osobą. Później się wyjaśniło, że miał ku temu powody,
Grace również się zmieniła. Dalej była tą silną, niezależną brunetką, ale teraz zaczęła zachowywać się zupełnie inaczej. Mogliby zauważyć jak to wydarzenia, nowe osoby i ich zachowania potrafiły tak wpłynąć na osobę, ze zachowywała się  zupełnie inaczej niż moglibyśmy się tego spodziewać.

W tej części na pewno więcej polało się krwi. Dokładne opisy pozwalały nam wytworzyć w głowie wszystkie te obrazy, co czasami aż było przerażające.
Co jeszcze wprawiało mnie w tak szybkie czytanie to na pewno emocje, które towarzyszyły mi przy każdym następnym słowie. Od śmiechu, który zachęcał mnie do czytania dalej do irytacji. Czasami były momenty gdzie chciałam odłożyć książkę na półkę i do niej nie wrócić. Jednak to wszystko było niczym, kiedy pojawiały się łzy.  Już dawno tak się nie wzruszyłam na książce.    Aby was zachęcić dodam jeszcze do tego, że nie tylko płakałam jak czytałam książkę, ale jak już przeczytałam ostatnia stronę to strumienie dalej płynęły mi spod powiek.

Nie wiem czy potrafię porównać Łaskę utraconą do poprzedniej części. Obie przejawiały pełno emocji, jednak tutaj główną role miała Grace i jej walka ze samą sobą, jak i odszukiwanie brata. W tamtej części bardziej wszystko skupiało się na Danielu.

Każdy kto przeczytał już Dziedzictwo mroku nie powinien nie sięgnąć po kontynuacje, która naprawdę jest bardzo dobra.  Jeśli, któreś wydarzenie wytrąci was z równowagi i będziecie chcieli skończyć czytać, pamiętajcie, że koniec jest naprawdę zaskakujący jak i jednocześnie wstrząsający. Jestem pewna, że jeszcze przez długi czas będę o tej książce myślała i mam nadzieje, że niedługo pojawi się następna część.

środa, 1 czerwca 2011

Istota cienia - Susanne Rauchhaus

Autor -  Susanne Rauchhaus 
Wydawnictwo - Oficyna Wydawnicza Foka
Data wydania -  kwiecień 2011
Moja ocena - 4.5/6


Szczerze mówiąc jakoś nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad tym czym osobiście dla mnie jest cień. Oczywiście widzę go codziennie wiem, że jest to jakby odbicie mnie, skrzyżowanie się promieni światła, ale nie zastanawiałam się nigdy co on tak naprawdę dla mnie znaczy. Dopiero w trakcie czytania Istoty Cienia autorstwa Susanne Rauchhaus zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać i nie jestem w stanie wyobrazić sobie czy nie mając cienia wywarłoby to na mnie duże wrażenie,ale do moich przemyśleń dojdziemy później. Najpierw kilka słów o fabule

Po śmierci ojca Kira urządza wyprzedaż garażową.  W tym czasie  przychodzi do niej znajomy ojca z propozycją aby odnowiła jego fresk. Dziewczyna szybko podejmuje decyzję, ponieważ potrzebuje pieniędzy na mieszkanie, a wynagrodzenie nie jest małe. Na miejscu – w domu pana Nachtmanna – okazuje się, że owy fresk nie jest standardowy, z resztą tak jak i reszta pomieszczeń. Dom Pana Nachtmanna  wygląda jakby z innej epoki, na zewnątrz jak i we wnętrz. Członkowie rodziny pracodawcy Kiry również wydajać się jakby byli dopasowani do tego miejsca  i nie mieli odczynienia z nowoczesnością.  Domownicy poruszają się bezszelestnie, do tego fresk który trzeba odnowić jest olbrzymi i znajduje się w bardzo dziwnym miejscu, a czasami można zauważyć dziwne czarne plamy przelatujące obok kiry. Czego jeszcze do szczęścia potrzeba? A tak zapomniałabym, jest jeszcze gburowaty mężczyzna który musi nadzorować jej prace, i malarka – poniekąd jej pomocniczka.

Czytając Istotę Cienia nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Myślę, że dobrze na tym wyszłam, ponieważ ta cała historia była dla mnie wielkim zaskoczeniem i tajemnicą. Każdy z bohaterów krył się za inną maską, co nie ułatwiało nam poznanie ich. Prawie, aż do samego końca nie byliśmy w stanie rozgryźć danej postaci. Chociażby Cyriel: od samego początku wydawał się zagniewany i ponury. Uśmiechał się tak rzadko, że mogłoby to wydawać się iluzją. Do tego rozgrywające się wydarzenia  podsuwały nam coraz to nowe teorie dotyczące tego mężczyzny, a co dopiero nie mieliśmy szans przypuszczać jak jego losy mógłby się zakończyć.  To było naprawdę niesamowite, razem z bohaterką odkrywać coraz to nowe informacje dotyczące go. I dopasowywać nowe sytuacje do których to on mógłby się przyczynić.

Co kilka rozdziałów możemy też poznać jakby nam się na początku wydawało kompletnie inną historie. Siedemnastoletnia, niewidoma Jessy  zostaje podstępem uwięziona wraz z innymi ludźmi w dziwnym pomieszczeniu. Wszyscy są poniekąd zagubieni   i czują pustkę,  ponieważ coś zgubili coś naprawdę ważnego... Dopiero później oczywiście okazuje się, że te dwie historie się łączą. I znowu przeżywamy szok zapoznając się z nowymi wydarzeniami.

Jak już na samym początku wspomniałam Kira przyjeżdża do domu Pana Nachtmanna aby odnowić fresk. Dzięki temu zapoznajemy się ze  starożytną sztuką malowidła, jak i z pracą konserwatora obrazów.  Pierwszy raz mogłam się czemuś takiemu  przyjrzeć z bliska.   Bohaterowie również analizują dany fresk, dzięki czemu i my poznajemy znaczenia symboliczne niektórych przedmiotów. Myślę, że jest to bardzo ciekawe i jestem pewna, że kiedyś mi się te wiadomości na pewno przydadzą.

Na samym początku pisała czym jest cień. Właśnie, a czym jest on dla bohaterów? Zdradzić wam jedynie mogę, że jest czymś naprawdę wartościowym o czym uświadamiają sobie dopiero później. Przez co i mnie zaczęło dręczyć to pytanie o cieniach. Jestem pewna, że jak i wy zapoznacie się z Istotą cienia i was będą prześladować różne dziwne  refleksje na ten temat. Ale to naprawdę dobrze, bo przecież ważne jest to aby po przeczytaniu książki nie odłożyć jej od razu na półkę, lecz jeszcze przez pewien czas o niej pomyśleć. To moim zdaniem pokazuje, że książka była napisana nie tylko dobrym językiem jak i wzbudziła w czytelniku intensywne emocje z którymi musi się uporać dopiero po całkowitym przetrawieniu lektury.

Jestem bardzo zadowolona z tej powieści. Mam nadzieję, że następne książki tej autorki, które zostaną niedługo wydane również będą tak ciekawe jak Istota Cienia, Polecam ją wszystkim fanom fantasty, jak i nie tylko. Bo naprawdę każdy  w niej znajdzie coś dla siebie. Od niesamowitych istot, przez lekki romans, aż do psychologicznych sentencji.

Cytat
"Nadzieje może być bardzo bolesna, jeśli wciąż na nowo doznaje się rozczarowań"

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Oficyna Foka za co bardzo dziękuję! 



Pod koniec chciałam jeszcze wszystkim  tym starszym jak i młodszym życzyc wszystkiego najepszego z okazji Dnia Dziecka i oczywiscie masę książek ciekawych książek!

niedziela, 22 maja 2011

Wycieczka

Hej ;)

 Miałam zamiar dodać dzisiaj recenzje Miasta upadłych aniołów, ale niestety tylko co przeczytałam to z tłumaczeń, a książki od Wydawnictwa Mag jak nie było tak nie ma (a obiecali już na początku maja, że wyślą...)
Jednak nie o tym chciałam napisać... Dzisiaj wyjeżdżam na wycieczkę w Pieniny ze szkołą i niestety murze się z Wami pożegnać na półtora tygodnia. Nie piszcie dużo recenzji bo będę miała za doże zaległości, których nie zdołam nadrobić ;)
Tak więc do zobaczenia, tak do myślę, 31 maja!
Pozdrawiam.

środa, 18 maja 2011

Pocałunek demona - Lynn Raven

Autor - Lynn
Wydawnictwo - Oficyna Wydawnicza Foka
Data wydania - 15.03.2011
Moja ocena - 4.5/6


Myślałam, ze już nie przeczytam książki o wampirach. Ten temat strasznie mi się przejadł, sądziłam ze już nic ciekawego nie jest mnie w stanie do niego przekonać. Jednak dostałam w ręce Pocałunek demona Lynn Raven i bardzo się cieszę, że dałam wampirom jeszcze jedną szansę.

Po śmierci rodziców siedemnastoletnia Dawn musiała zamieszkać z nadopiekuńczym wujkiem w małym miasteczku. Wuj jest bardzo bogaty dzięki czemu dziewczynie niczego nie brakuje. Ma grono przyjaciół na których może polegać i powoli zakochuje się w nowo przebytym chłopaku, który ją unika.

Brzmi znajomo prawda ?  Niestety opis wydawniczy, tak jak i początek książki może nam się kojarzyć ze Zmierzchem Stephenie Meyer, jednak w górnice rzeczy jest to zupełnie inna historia i inni bohaterowie. Chłopak, w którym powoli zakochuje się dziewczyna jest totalnym dupkiem. Dziewczyny zmienia jak rękawiczki, a później nie przejmuje się zupełnie ich losem. W krytycznej sytuacji okazuje, się że owy dupek, jednak nie jest bez uczuć i potrafi uratować nastolatce życie. Wedy wszystko się zmienia, ponieważ dziewczyna zauważyła coś czego nie powinna zauważyć.

Dawn jest rozważna i odpowiedzialna. Przynajmniej za taka ją uważają. Kiedy zaczyna zadawać się z Julienem, chłopak sprowadza ją na zła drogę.  Dobrzy, lojalni przyjaciele przynajmniej za których się uważali  zupełnie inaczej podeszli do sprawy związku przyjaciółki i nowego chłopaka.  Prawdziwy przyjaciel to taki który na pewno jest tolerancyjny. Przyjaciele Dawn na początku na pewno nie wykazują się tolerancja co do jej nowego przyjaciela, czego dziewczyna nie ma zamiaru akceptować.

Autorka w dużej mierze  skupia się na miłości bohaterów.  Nie tylko zakazanej ale na pewno i zakłamanej. Julien  już na samym początku oświadcza dziewczynie, że nie może jej mówić pewnych rzeczy ponieważ złamie przy tym pewne prawa.  Dawn jest przekonana, że chłopak  jest powiązany z jakąś mafia, bądź narkotykami. Później jest zszokowana faktem jak bardzo się myliła.

Pewnie boicie się, że jak już na początku powieść przypomina Zmierzch to jest to przesłodzona historia miłosna.  Bez obaw! Pocałunek demona nie zawiera w sobie ckliwych wyznań zakochanych w sobie po uszy nastolatkach.  Nie jesteśmy również śniadkami wilku romantycznych scen. Tutaj miłość jest bardziej oparta na wzajemnym zaufaniu, dążenia do prawdy.
Jak już napisałam powyżej, Dawn mieszka z bogatym wujem.  Wuj jest pewny, że nie brak jej niczego.  Gdyby  spojrzał na to przeciętny obserwator na pewno by to potwierdził. Niestety, jednak tak nie jest. Wuj często wyjeżdża,  pokazuje się w domu bardzo rzadko. Twierdzi, że
jego relacje z siostrzenicą są bardzo dobre, ale jest zupełnie inaczej. Dziewczyna nie doświadczyła od  wuja zero rodzicielskiej miłości. Non stop jest obserwowane przez ochroniarzy, czuje się jak w klatce.  Czy tak zachowuje się kochający wuj ? Na pewno nie. Okazuje się  że  chronienie dziewczyny miało w sobie specjalną misję... którą wuj postanowił soę podjąć. Tak jak pewnie już się domyślacie, niektórzy bohaterzy okazują się zupełnie kimś innym za jakich ich na początku braliśmy, nawet się tego nie spodziewając. Ale to bardzo dobrze. Widzimy, że autorka potrafi zaskoczyć czytelnika. Bo przecież najlepsze w książkach jest właśnie to zdziwienie, kiedy dowiadujemy się  rzeczy na które byśmy wcześniej  sami nie wpadli.

   Pocałunek demona to pierwsza cześć z trylogii. Druga pt Serce demona ukarze się jeszcze tego roku. Na pewno po nią sięgnę. Nawet przez te skojarzenia z innymi powieściami to ta książka ma w sobie coś takiego, że nie można  się od niej oderwać.  Polecam ją wszystkim miłośnikom paranolmal romans, bo jest to zupełnie inna historia, niż której się spodziewamy na początku, a jej lekkość spodoba się każdemu.

Cytat;
"W mojej... rodzinie honor ceni sie nade wszystko, bo czasami jest jedyną rzeczą jaka zostaje człowiekowi"

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Oficyna Foka za co bardzo dziękuję!

niedziela, 15 maja 2011

Z tobą lub bez ciebie - Carole Matthews

Autor -  Carole Matthews
Wydawnictwo -  Remi Katarzyna Portnicka
Data wydania - 8.04.2011
Moja ocena - 4.5/6

   Nie każdy dostaje to czego pragnie. Patrząc na innych, myślimy, że marzymy o tym samym co oni. Tylko my nie mamy pojęcia czy te marzenia spełniając się nam nie zostaną tym samym przez nas znienawidzone. Lyssa jest główną bohaterką powieści „Z tobą lub bez ciebie” autorstwa Carole Matthews . Robi wszystko aby spełnić swoje marzenie – mieć dzieci.

   Kobieta od kilku lat jest w związku Z Jake`em. Co noc starają się o dziecko, ale nic z tego nie wychodzi. Lyssa ma  już całkowitą obsesje na ich punkcie, a praca w czasopiśmie „Moje dziecko” w niczym jej tego nie ułatwia, tak samo jak widok siostry z jej sześciorgiem dzieci. Niespodzianie Jake oświadcza, że muszą od siebie odpocząć, że on już ma dość tej ciągłej presji... A jak jest naprawdę? Oczywiście facet wyprowadza się do innej kobiety, spodziewają się że nowy związek będzie jak z bajki. Natomiast Lyssa jest kompletnie załamana, przyjaciel proponuje jej aby zrobiła coś szalonego. Lyssa bierze to sobie do serca i wyjeżdża na miesiąc do Nepalu, gdzie okazuje się ze nie tylko poznaje nową kulturę i obyczaje, ale też niesamowitych ludzi którzy z dnia na dzień będą stawać jej się coraz bliżsi.

   Lyssa  jest inteligentna i bardzo piękna. W rodzinie to ona jest uważana za tą odpowiedzialną, która nie ma głupich pomysłów. Marzy o dziecku. W swoim czteroletnim związku ostatnio nie mówi o niczym innym niż o dzieciach. Nie ma pojęcia jak to wygląda w oczach jej partnera.
Jake ma dość tej całej sytuacji, a nowa koleżanka z pracy ułatwia mu podjęcie decyzji. Myślał, ze tak będzie lepiej dla nich obojga, jednak nie miał pojęcia. że wszystko potoczy się inaczej.

   Biorąc książkę do ręki bałam się że to będzie zwykłe romansidło, z którego nie będę potrafiła wyciągnąć żadnych wniosków. Bardzo się cieszę, że jednak tak się nie stało.
Lyssa poznając nowe horyzonty, zaczyna zauważać, że jednak daje sobie radę bez suszarki. Gdyby nie wyjechała, nigdy nie dowiedziałaby się że można żyć inaczej niż codzienne malowanie paznokci i chodzenie do pracy. Zaczyna marzyc o czymś zupełnie innym niż dotychczas. Próbuje zmienić dotychczasowe marzenia, zastąpić je innymi, lub pójść na kompromis.  Pokazuje nam to, że marząc o czymś  prawie nierealnym możemy spróbować zrobić coś innego, co ma z tym związek.  Bo przecież nie zawsze da się pogodzić wszystkie sprawy które nas otaczają.

   Jak dużo czasu potrzeba nam do poznania drugiej osoby? Dzień? Miesiąc? A może całe życie? Kiedy tak na prawdę uświadamiamy sobie kim jest dla nas druga osoba? Co tak naprawdę  z nami ja łączy? Okazuje się, że na takie rzeczy nie ma określonego czasu... Czasem jest do właśnie jeden dzień, a czasem całe życie.  Próbując czegoś nowego, nie zawsze okazuje się to słuszne, ale też nie zawsze jesteśmy przygotowani na takie zmiany. „Z tobą lub bez ciebie” pokazuje nam, że trzeba uważać w którą ścieżkę się skręca, bo nie zawsze wszystko się każdemu udaje. Jeden poznając nowe środowisko  od razu wie, że nie wyobraża sobie wrócić do starego otoczenia a drugi? No właśnie, a drugi przemielając swoja nową ścieżkę jest zaskoczony jaka jest krótka i  że jest zupełnie inna niż tego oczekiwał.

   Oprócz emocji rozterek i trudnych wyborów bohaterów mamy możliwość zaznać obyczaje Nepalczyków. Ich krajobrazy, które przez dokładny opis od razu jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Poznajemy również tradycje i zachowanie dorosłych jak i dzieci.  Możemy sobie porównać  ich życie,z naszym, które jest zupełnie inne. Jednak im to nie przeszkadza, cieszą się z tego co mają.
   Jedyne co mnie zastanawia to okładka... Dlaczego kobieta na okładce jest brunetka, jak główna bohaterka to blondynką?

   Powieść Carolei Matthews   jest bardzo zabawna, ale też pokazuje nam rożne sytuacje z rożnych punktów widzenia. Polecam ją każdej kobiecie jak i nastolatce bo naprawdę bardzo przyjemnie się ją czyta. 

   Książkę otrzymałam od wydawnictwa Remi za co bardzo dziękuję!

piątek, 6 maja 2011

Arabska pieśń - Leila Aboulela

Autor -  Leila Aboulela
Wydawnictwo - Remi Katarzyna Portnicka
Data wydania - 23.03.2011r
Moja ocena - 5/6

Gorące słoneczne promienie świecące cały rok, do tego wylegiwanie się na pisaku i pływanie w morzu. Tak właśnie najczęściej wyglądają nasze wakacje w krajach arabskich, a zastanawialiście się jak się wiedzie ich mieszkańcom? Oczywiście wszyscy wiemy, że żyją oni zupełnie inaczej niż my, ale jak jest naprawdę? Jacy oni są naprawdę ?

Arabska pieśń autorstwa Leili Abouleai opowiada historię sudańskiej rodziny Abuzajdów. Pan rodu Mahmud – dość tolerancyjny człowiek, stara się żyć nowocześnie, ma dwie żony. Jedna starszą Wahibe, która żyje związana z tradycją, drugą młodą Egipcjankę bardzo nowoczesną Nabilli. Historia opowiada o ich konkurowaniu ze sobą oraz o reszcie członków rodziny.Jednymi z najważniejszych jest młode pokolenie. Dzieci pana domu jak i jego brata którzy łączą ich w pary. Jednak tak jak każda zakochana para tak i ta jest są poddani pod ciężką próbę gdzie nie tylko jest ważna miłość, ale też i poświecenie.

Dzięki napisanym rozdziałom z rożnych punktów widzenia członków rodziny. Możemy poznać ich tok myślenia. Porównać jak myślą zacofani Sudańczycy, a jak już bardziej ucywilizowani Egipcjanie. Chociażby dwie żony Mahumda. Gdyby tak na nie spojrzeć to dwa kompletnie inne światy. Każda z nich myśli inaczej, była wychowywana i przyzwyczajona do innych zwyczai i tradycji. Dominowały ze sobą racjami i zachowywaniami. Sudańskie tradycje, których nie akceptowała Egipcjanka, a dla Wahiby były czymś oczywistym, co wyprowadzało obie kobiety z równowagi.

Właśnie dzięki tym panią i my czytelnicy możemy poznać prawdziwe życie bogatej gospodyni. Ich zachowania, plan dnia i stroje dla nas tak inne dla nich to wszystko było na punkcie dziennym. Ta granica między kobietą a mężczyzną. To tak płeć męska traktowała swoje żony, jak się do nich odnosiła czasami u nas byłoby nie do pomyślenia. To jak kobieta musi się poświecić żeby podporządkować swoje życie do życia swojego męża. Jest naprawdę zadziwiające.

Poznajemy też losy Sudańczyków którzy dopiero co się uczą. Nie wszystkie dziewczyny mogą sobie pozwolić na studiowanie. Bo szkoła jest w gruncie rzeczy dla chłopców, tak jak czytanie książek i noszenie okularów. Niektórzy niedopuszczajądo siebie myśli aby ich córka mogła nie wyjść na zaakcentowanego przez nich mężczyznę od razu po szkole licealnej.
Soraja, która jest zakochana w literaturze musi się ukrywać przed ojcem ze swoim zamiłowaniem, ponieważ Idris nie jest tak tolerancyjny co jego brat Mahmud Bej. Dziewczyna chce podróżować, a na początku może się jedynie dowiedzieć od swojego nieużyczonego Nura jak wygląda ten lepszy świat. Soraja wierzy, że kiedyś będzie z nim zwiedzać najdziwniejsze zakątki świata, jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem...
 
Zastanawialiście się kiedyś czemu wydarzyło wam coś na co kompletnie nie zasłużyliście ? A później czemu innym spełniają się wasze marzenia ? W Arabskiej pieśni również i te pytania zadają sobie bohaterowie. Ta historia uczy nas jak powinniśmy dążyć do spełniania naszych marzeń. Nawet jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli, nawet jeśli wydarzy się coś przez co moglibyśmy jedynie usiąść i załamać się, a jedne w głowie słowa to „koniec wszystkiego” Powinniśmy spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy, wykorzystać swoje pasje i talenty, robić wszystko aby chociaż w jakimś stopniu nasze marzenia się spełniły.
 
Arabska pieśń to opowieść na pewno o wielkim poświeceniu, miłości i granicach, które jesteśmy w stanie przebyć... Oraz na pewno o tradycji zupełnie innego świata niż nasz. Czyta się ja szybko, ale w głównej mierze nie jest to dość prosta lektora, lecz jest napisana prostym językiem. Książkę polecam wszystkim który by chwieli zaznać nowych wrażeń kulturowych oraz wzruszenia i napięcia.

Cytat:
"Kto młody, wytrzyma ciosy i jeszcze się podniesie" 

    Książkę otrzymałam od wydawnictwa Remi za co bardzo dziękuję !


czwartek, 28 kwietnia 2011

Nieśmiertelny - Gillian Shields

Autor -  Gillian Shields
Wydawnictwo - Amber
Data wydania - 16.03.1010r
Moja ocena - 2.5/6

Obietnica jest często używana tylko po to żeby kogoś do czegoś przekonać. Ludzie zapominają o dotrzymywaniu słowa, a owa obietnica staje się niedotrzymana. W Nieśmiertelnym autorstwa Gillian Shields właśnie cała historia zaczęła się przez obietnicę...

Evie musi przenieść się do szkoły dla dziewcząt, ponieważ jej ojciec żołnierz musi wyjechać na misje, a babka która zastępowała jej matkę zachorowała. W drodze potrąca ją przystojny młodzieniec na koniu o którym nie potrafi zapomnieć. W końcu dociera do zimnych murów szkoły gdzie i jej uczennice nie pałają ciepłymi uczuciami do dziewczyny. Którejś nocy Evie wymyka się do ogrodu, a tam czeka na nią wcześniej poznany młodzieniec, który nie kryje do niej zainteresowania. Nocne spotkania stają się codziennością, a na jaw wychodzą niecodzienne sprawy.

Chciałabym w powyższym skrócie napisać coś bardziej tajemniczego, oryginalnego ale niestety nie mogę. Obiecałam sobie, ze nie będę kłamać przy pisaniu recenzji a ja zawsze przynajmniej staram się dotrzymywać słowa. Jak już zauważyliście w opisie nie ma nic nadzwyczajnego, niestety aż do samego końca nie da się ukryć, że autorka pisząc tą książkę kieruje się podstawowym schematem.
Nie wiem czy potrafię napisać coś konkretnego o bohaterach, coś co by was zachęciło. Główna bohaterka jest rozważna i ufna. Kieruje się najczęściej rozumem, lecz gdzie tu mowa o rozumie gdy jego miejsce zastępuje serce. Próbuje wieżyc w to co wie, a nie w to co widzi. Próbuje opierać się na faktach, które nie zawsze okazują się prawdą.
Sebastian to chłopak jakby z innej epoki, a do tego niesamowicie tajemniczy. Jest się w stanie z nim porozmawiać na wszystkie tematy oprócz niego i jego rodziny. Okazuje się ze Sebastian wcale nie jest taki niewinny. Jego teraźniejszość jest z wiązane z jego mroczną przeszłością, której skutki widzimy dopiero teraz.
Dziewczęta ze szkoły oczywiście żywią niechęć do nowej dziewczyny, od samego początku jasno dają jej do zrozumienia, ze nie jest tu mile widziana, a ta się poddaje zamiast walczyć. Tak naprawdę miałam nadzieję, że Evie będzie się im odgryzać, a tu nic !

W sumie przecież każdy medal ma dwie strony prawda? Wad w tej książce jest pełno, ale czy zalet? Spróbuję na nią spożyjże z innej strony.
Oprócz wydarzeń z życia Evie mamy też do czynienia z pamiętnikiem Lady Agnes. Możemy poznać życie ludzi mieszkających w epoce wiktoriańskiej. Może dużo nie dowiadujemy się jak tak im naprawdę się żyło, ale zawsze to jakieś urozmaicenie w książce.

Akacja powieści ciągnie się długo i rozwlekle. Dopiero w połowie zaczyna dziać się coś nieco konkretnego, jednak to wciąż nie jest to na co czekałam. Po opisie z okładki nie spodziewałabym się że tak bardzo się zawiodę. Nieśmiertelnego na pewno nie polecam tym co lubią jak w książce się coś dzieje. Czy ją odradzam? Po wiem tak: nie do końca jestem pewna czy ona by wam się spodobała, lecz każda książka ma w sobie jakiś urok. Może ja po prostu nie potrafiłam go dostrzec po tylu paranormal romac.

Cytat:
 "Kto żyje i wierzy nigdy nie umrze. Ostatnim wrogiem pokonanym będzie sama śmierć..."

Obsługiwane przez usługę Blogger.